Czy recenzje mogą mieć wpływ na jakość gier, które dostajemy? Coraz częściej się nad tym zastanawiam.
Istnieje wiele gier, które przyciągają moją uwagę i sprawiają, że rozważam ich zakup. Niektóre są dawno po premierze, inne we wczesnym dostępie, kolejne dopiero w powijakach. Czym kierują się wszyscy gracze przy wyborze kolejnego tytułu do ogrania? Co skłania nas do chętnego sięgnięcia do portfela? Na pewno są to osobiste preferencje gatunkowe, chwytliwy marketing prowadzony przez twórców, opinia znajomych i w końcu: recenzje. Właśnie na tym ostatnim aspekcie chciałabym się dziś skupić. Czy nierzetelne recenzje i niewymagający gracze są powodem powstawania coraz gorszych gier? Temat podjęłam w kontekście premiery Diablo IV, która wywołała ogromne poruszenie w środowisku graczy. Po zapoznaniu się z materiałem, czyli filmami fanów gatunku oraz większych portali na Youtube, naszła mnie myśl, że faktycznie coś jest na rzeczy. Opinie były rozbieżne, a merytoryka momentami zwyczajnie nie istniała.
Osobiście jestem fanką gier hack’n’slash, weteranką wręcz. Moje doświadczenie przekracza 5000 godzin w różnych tytułach. Oglądając poniższy zwiastun byłam prawie przekonana, że to jest gra dla mnie. Cinematiki, które są wizytówką Blizzarda i świetnie dopasowana oprawa dźwiękowa niemal wciągnęły mnie w objęcia wcześniejszego dostępu. Niemal. Skąd ten sceptycyzm? Cóż, wielokrotnie w historii doświadczaliśmy zjawiska zwanego potocznie hypem i często okazywało się, że wcale nie jest tak świetnie. Fallout 76 też miał być objawieniem, a jak się skończyło – wszyscy wiemy… Ktoś jeszcze pamięta czym jest Wolcen anonsowany jako następca Path of Exile? Diabeł też nie taki cudowny jak go malują.
„Mnie się podoba” to jeszcze nie recenzja.
Na wstępie należałoby się zastanowić czym w zasadzie jest recenzja, a czym opinia? Idąc za Słownikiem Języka Polskiego możemy przeczytać, że „recenzja to omówienie i ocena dzieła literackiego, spektaklu teatralnego, koncertu itp.”. Jeszcze w szkole uczymy się, że aby uznać recenzję za dobrą, autor musi spełnić kilka warunków:
- dobrze orientować się w tematyce, np. używać fachowego słownictwa, odnosić się do tradycji gatunkowej i innych dzieł z kategorii
- umiejętnie argumentować i podawać konkretne przykłady
- zrobić research, np. sprawdzić co o dziele mówią inni recenzenci, odbiorcy, jakie były nominacje do nagród, itd.
- zawrzeć ocenę obiektywną i subiektywną, czyli omówić co jest zrobione jak trzeba, a co źle i podzielić się własnymi odczuciami.
Opinia natomiast to subiektywna ocena jakiegoś tematu, np. książki, filmu czy gry na podstawie własnych wrażeń. Będzie się różnić w zależności od tego, kto się jej podejmie. Znawcy zawsze będą podchodzić bardziej krytycznie w przeciwieństwie do osób, które są mniej zaangażowane. Opinia stanowi zatem element recenzji, ale nie jest jej główną wartością.
Kim są recenzenci? Pomyślmy o nich jako o naszej, graczy, awangardzie. To oni w pierwszej kolejności sprawdzają, testują, a następnie informują nas o rezultatach. Są naszymi przedstawicielami i jednocześnie “naganiaczami” dla twórców gier. Za ich sprawą nakręca się hype i zainteresowanie grami. Naszą powinnością, jako odbiorców, jest wymagać rzetelności od recenzentów i jakości od twórców gier. I może łagodniej można podejść do hobbystów, ale portale, które zarabiają na tworzeniu treści, powinny trzymać odpowiedni poziom i stawiać na fakty.
Diablo IV jako potomek króla hack’n’slashy
Oceniając nowe Diablo trzeba mieć pewną wiedzę o gatunku, produkcjach pokrewnych i tego czyim jest tworem. To przecież nie jest niszowa gierka, a spadkobierca znanej i cenionej serii. Wszakże Diablo to ojciec gier komputerowych z gatunku hack’n’slash. Blizzard odpowiedzialny za grę to moloch. Firma działa na rynku od ponad 30 lat. Mają ogromny budżet i doświadczenie. Mamy pełne prawo wymagać wysokiej jakości produktu w rozsądnej cenie, a przypominam, że żądana kwota do niskich nie należy. Wersja podstawowa na PC to koszt 349 zł, a jeżeli ktoś chciał zagrać 4 dni wcześniej, to mógł nabyć Diablo IV za 409 zł. Czy nam się to podoba czy nie, gracz jest konsumentem, a gra produktem. Od tego, jaki będzie odzew graczy na takie praktyki, zależy przyszłość gier. Bo czy ktoś się zastanowił co się stanie, gdy deweloperzy zauważą, że pre-premiera jest towarem, za który ludzie chętnie zapłacą?
Od pewnego czasu odnoszę wrażenie, że Blizzard traktuje swoich graczy jak intelektualnych impotentów. Kreuje się na markę ekskluzywną za pomocą agresywnego marketingu, dając przy tym umiarkowaną jakość. Innymi słowy wydaje więcej na promocję niż na produkt. Ostatnio uderzyło mnie to przy nowej odsłonie Diablo II: Resurrected, które okazało się być starym Diablo II, kropka w kropkę ze wszystkimi znanymi mi błędami (np. moby przebiegające przez zamknięte drzwi). To tylko remaster, tylko nowe tekstury, a cena jak za zupełnie nową produkcję. Twórcy nie zadali sobie zbyt wiele trudu, co jako graczka odbieram jako swoisty despekt.
Gdzie Diablo nie może, tam Lilith pośle
Wyszukując recenzji na temat gry mam konkretne oczekiwania. Przede wszystkim zakładam, że kompetentna osoba opowie mi o najważniejszych elementach tytułu i podzieli się przemyśleniami. Wszystko to oczywiście w oparciu o wiedzę i faktyczne doświadczenia. Dostanę jakieś przykłady, zarys całości, dowiem się czy w ogóle warto grą się zainteresować. Wiadomo – twórcy zawsze jednogłośnie powiedzą, że „tak, nasz produkt jest idealny dla ciebie, musisz zagrać!”. Zazwyczaj giganci nie szczędzą środków marketingowych, a to po to, by trafić do jak najszerszego grona odbiorców. Nęcą i kuszą. Nie inaczej było w przypadku Diablo IV. Przed premierą ciężko się było opędzić od reklam, które potrafiły wyłonić się niemal z lodówki. Nie było dnia bym jakiejś nie zobaczyła. Wizytówką odsłony jest Lilith, Królowa Sukkubów, Córa Nienawiści, Matka Sanktuarium, Niespalona, zrodzona w Burzy… rozpędziłam się.
Skąd zatem moje wahanie? Czy jestem tzw. „biedograczem”, jak to z lubością wyrażają się fanatycy Diablo o miłośnikach konkurencyjnego Path of Exile? Może chciałabym D4 za darmo?
Absolutnie nie, jestem gotowa zapłacić za dopracowany produkt. Wartość skórek, które zakupiłam w Path of Exile, kilkukrotnie przekracza wartość podstawki nowego Diabła. Koszt to nie problem, ale ja lubię wiedzieć, za co dokładnie płacę. Gdy gra jest wciągająca, dopracowana i nagradza mnie za poświęcony na granie czas, to portfel aż piszczy – tak chętnie do niego sięgam. Sami pomyślcie, wszyscy tak mamy. Jeżeli spędzamy wiele godzin na oglądaniu swojego bohatera, to chcemy żeby prezentował się świetnie, dostojnie, groźnie, epicko – niepotrzebne skreślić. Producenci gier chętnie z tej potrzeby graczy korzystają – paczki skórek, battlepassy, itp.
Recenzje pozytywne – bardziej cieszą się casuale
Podczas czytania i oglądania recenzji zauważyłam ciekawą zależność. Mianowicie, mam nieodparte wrażenie, że gracze casualowi mają tendencję do pozytywniejszego i bardziej entuzjastycznego oceniania Diablo IV. Im się faktycznie bardziej podoba i nie wiem czy wpływ na to ma luźniejsze podejście do gier, czy też brak innych doświadczeń w konkretnym gatunku. I oczywiście nie ma w tym niczego złego. Gry są po to, by cieszyć. Kwestią sporną pozostaje to jak poważnie można traktować takie materiały?
Wesoła pogadanka dwóch takich, co gry streamowali
Zacznijmy może od ikon polskiego streamingu. Rock i Rojo, znani youtuberzy, postanowili zrobić wspólny podcast o nowej grze Blizzarda. Wszystko świetnie, ale tytuł filmu zawiera słowo „recenzja” (bardzo bym chciała żeby stamtąd zniknęło), czyli powinno to być coś, czego szukam. I niestety, oglądając materiał bardzo szybko przekonałam się, że nie ma tam żadnych istotnych dla mnie informacji. Ot, dwóch kumpli gawędzi sobie o grze, w którą wspólnie grają. Zakazane w dobrych recenzjach słowo „fajne” jest nadużywane. „Fajnie się chodzi po świecie, fajnie się poznaje” (Rock) lub „na regrywalność dużo różnych fajnych mechanizmów się składa” (Rojo). „Fajne” to słowo bardzo nieprecyzyjne i pojawia się wszędzie tam, gdzie brakuje nam odpowiednich określeń. Co jest zastanawiające, bo Panowie o grze wypowiadają się nader pochlebnie, zatem wychwalających przymiotników nie powinno braknąć. O disco polo też niektórzy mawiają, że to fajna muzyka, ale jaką faktyczną wartość ze sobą niesie, to zupełnie inna kwestia. Druga sprawa to regrywalność, o której na filmie mówiono dużo, ale wyjaśniono mało. Dowiedziałam się tylko, że gra jest fajna na odmóżdżenie, przyjemnie się gra i jest dobrą inwestycją, jeśli ktoś planuje pograć dłużej niż 20 godzin.
Co do samego Rocka, to w trakcie szperania na YT znalazłam jeszcze dwa ciekawe nagrania. Jedno to recenzja Piotra Maciejczaka komentowana przez Rocka, drugi to jego dyskusja o grze z Borysem. Borys zdecydowanie nie był zachwycony Diablo IV, a Rock większości problemów zwyczajnie nie dostrzegał. Ich materiał to bita godzina dyskusji, więc odsyłam Was do odnośnika w bibliografii. To genialny przykład tego, z jak wielkim uporem można pielęgnować klapki na oczach, nawet w sytuacji, gdy ktoś poda niepodważalny argument na srebrnej tacy.
Zagrajnik – “dla mnie Diablo IV to diablo dobra gra”
Następny zachwycony gracz przynajmniej od początku nie udaje znawcy gatunku. Dzięki temu wiem, że jego luźne podejście do tematu i niemal absolutny brak czepialstwa to efekt niskich wymagań. Podczas nagrania można usłyszeć, że postać, którą grał nie znudziła mu się do samego końca:
Ale właśnie buildy, bo pewnie doszły Was narzekania, że pod względem mechaniki Diablo IV to gra dla obrzydliwych lamusów i jeżeli chodzi o złożoność nie ma nawet startu do takiego choćby Path of Exile. Cóż, prawdopodobnie tak jest, ale że jestem casualem w ogóle tego nie odczułem. Ba, mam poczucie, że gra jest dokładnie tak złożona jak być powinna
Czy na tej podstawie mogę już uznać, że Diablo IV jest grą dla niedzielnych graczy? Nieskomplikowaną, idealną do niezobowiązującego pykania mobków? Spokojnie, przegląd materiałów dopiero się rozkręca. Od tego twórcy dowiedziałam się, że „walka jest cudowna”, a „siekanie i rąbanie to w Diablo IV hipnotyzująca poezja”. Pomimo znaczącej ilości występujących tu epitetów, nadal brakuje mi merytorycznego podejścia do tematu. Szerszego omówienia choćby przydatności mechanik i czy jest co robić w endgamie?
Diablo IV nie ma sensu porównywać do poprzednich odsłon?
Muszę przyznać, że materiał, który teraz po krótce omówię, był najgorszym jak do tej pory. Wytrwałam do 16 minuty i zaniechałam dalszego słuchania. Powodem jest dziwna i słaba argumentacja oraz uporczywe powtarzanie tych samych kwestii na różne sposoby. Old Gamer 89 w swoim materiale z początku czaruje widza, że robi tylko obiektywne recenzje. Następnie przekonuje, że rozbieżność opinii innych recenzentów wynika z chęci wybicia się twórców na temacie gry. Oczywiście dostrzegam ten trend, że streamerzy podejmują tematy, które są aktualnie popularne, a Diablo IV dostarcza ogromną pożywkę tak zwolennikom jak i przeciwnikom. Z czegoś jednak to wynika. Czarę goryczy przelało jednak stwierdzenie, że nie ma sensu porównywać nowej odsłony Diablo do poprzednich, ponieważ dzieli je zbyt duży odstęp czasowy… Jak można, będąc recenzentem, nie porównać nowej produkcji z dotychczasowym dorobkiem? Ten sam gatunek, ten sam twórca i wydawca, ta sama seria gier – Diablo. Nie, najlepszym punktem odniesienia dla Old Gamera 89 jest Lost Ark (MMORPG, aRPG, PvP), bo został wydany w przeciągu ostatnich 3 lat.
Co jednak udało mi się wyłapać z 16 minut filmu (nagranie liczy aż 42 min) to fakt, że cutscenki i fabuła w D4 są arcydziełem. I patrząc na zwiastuny jestem skłonna w to uwierzyć. Zrobiłam szybki przeskok do oceny końcowej (mały plusik za podziałki na filmie) i recenzent ten przyznał Diablo IV 8,6/10, czyli gra bardzo dobra. Orzekł też, że cena jest adekwatna do zawartości, bo to przecież flagowy produkt Blizzarda i będzie długo rozwijany (dziś, gdy kończę artykuł, to zdanie się źle zestarzało).
Recenzje pośrednie – niby dobrze, ale…
Zawsze gdy ktoś zanadto zachwala produkt zaczynam drążyć temat. W przypadku Diablo IV doskonale wiedziałam, że nie jest tak różowo, jak jest to opisywane przez portale. Gdyby gra była wybitna, 10/10, czasami dla niepoznaki 9/10, to nie byłoby aż tak gorąco w środowisku fanów. Oczywiście nie myliłam się. Streszczone poniżej materiały zawierają już bardziej szczegółowe i krytyczne aspekty, ale to mi nie pomogło. Wygenerowało jedynie więcej pytań.
“Skalowanie mobów sprzyja bezstresowemu expieniu”
Zawiedziona ubogim ładunkiem informacyjnym w poprzednich “recenzjach”, postanowiłam poratować się większym serwisem. CD-Action, które pisaniem o grach zajmuje się od 1996 roku, podeszło do tematu bardziej merytorycznie. Bastian (redaktor CD-Action) już na początku materiału przytoczył kilka statystyk, zaznaczył swoje wielogodzinne doświadczenie w Diablo III i określił się mianem semi-casuala. Zwraca uwagę na powrót do mrocznej oprawy graficznej. Opowiada o podstawowych mechanikach, rozwoju postaci oraz o tym, co czeka w endgamie. Porusza kwestię skalowania przeciwników. Jest to zdaniem Bastiana element pozytywny, który pozwala na wspólną zabawę z graczami o różnych poziomach postaci. Trudność gry zależy od posiadanych przedmiotów. Gra oferuje też swobodę w kreowaniu bohatera, bo np. “można zrobić sobie hybrydę walczącego w zwarciu i jednocześnie na dystans łotra”. Jako niedopracowaną mechanikę podaje Aspekty, które sprawiają, że trzeba dużo kombinować zamiast rozkoszować się tłuczeniem mobków. Dostrzega też więcej negatywnych rzeczy w Diablo IV, o których wcześniejsi recenzenci się nie rozwodzili. Gra na premierę była bogata w błędy:
- spadki FPS
- niektóre zadania poboczne nie działają, trzeba je powtarzać żeby gra je zaliczyła
- gra wrzuca członków tej samej grupy do różnych dungeonów, chociaż wchodzą do lokacji razem
- potwory wbite w ziemię, gracze blokujący się w ścianach
- niedziałające przedmioty lub ich notki
- desynchronizacja dialogów w grupie, trzeba się trzymać bardzo blisko siebie
- crashe gry.
W pewnym momencie o opinię jest proszona “Adminiara z Discorda”. To również fanka Diablo III i kolejna odsłona serii pozostawiła u jej niedosyt. Narzeka na Aspekty i brak zajęć w endgamie. Pomimo zastrzeżeń, recenzja CD-Action kończy się pozytywnie. Bastian zapewnia, że rozpoczynanie gry od nowa co sezon ma nie być wcale straszne.
Ostatecznie, recenzja ta dała mi lepszy wgląd w nową produkcję Blizzarda i zachęciła do dalszych poszukiwań. A im dalej tym ciekawiej.
Piotr “PiotrMaciejczak” Maciejczak – “jest nieźle”
W końcu mogłam się przynajmniej uśmiechnąć pod nosem, bo oto trafił mi się materiał prawdziwego, zaangażowanego gracza. Piotr Maciejczak, który tworzy treści dla tvgry, ma ponoć kilkanaście tysięcy godzin w gatunku hack’n’slash (od razu przestaję czuć się weteranką). Ogólnie sprawia wrażenie zadowolonego gracza, ale wypowiada się dosyć ostrożnie. Jego zdaniem nowa odsłona Diablo wypada lepiej od poprzedniczki, ale gorzej względem części drugiej. Dostajemy statyczną mapę i miałkie zadania poboczne. Gra przeszła tzw. “test mamy” (czyli jest na tyle prosta, że zagra w nią każdy), ale ma “kryzys tożsamości” (czerpie inspirację z Lost Ark oraz WoWa – MMORPG i dawnego Diablo – aRPG). Dodatkowo wymaga ciągłego bycia online (nie jest to coś nadzwyczajnego akurat) i zmusza do oglądania innych graczy (nie da się zagrać solo). D4 jest ewidentnie zaprojektowane z ukłonem w stronę konsolowców, o czym świadczy ułatwione sterowanie i ograniczona ilość skilli do użytkowania. Wszystkie przedmioty zajmują w ekwipunku tyle samo miejsca, od drobnych klejnotów po pełne pancerze i bronie dwuręczne. Do PvP wyznaczono w świecie specjalne, niezbalansowane miejsca. Piotr gorąco zachwala polski dubbing, dostrzega kompromisy w itemizacji oraz sceptycznie podchodzi do uproszczenia, jakim jest item power, ponieważ odbiera grze głębię.
Ciekawym uzupełnieniem tego materiału jest filmik Rocka, który ogląda powyższą recenzję i komentuje. Mając już w pamięci jego wesołą pogawędkę z Rojo, czułam lekki niesmak. Miałam poczucie, że casualowy gracz, który nie ma nic sensownego do powiedzenia o grze, czepia się losowych zdań, na siłę próbując być zabawnym. Przykładowo, użyte przez Piotra słowo „nonkonformistyczny” jest zbyt trudne dla Rocka – „ja nie znam takich wyrazów, ja gram tylko w Diablo!”. Natomiast dysonans pomiędzy nazwą a wyglądem przedmiotu to już według Rocka czepialstwo.
Piotr Maciejczak 200 godzin później – “jest źle”
Po spędzeniu 200 godzin (czyli więcej niż sugerowane przez Rock&Rojo 20h) w Diablo IV Piotr jest nastawiony już mniej entuzjastycznie. Dostrzega o wiele więcej minusów niż na początku zabawy. Zdobył setny poziom postaci w trybie śmierci permanentnej, odsłonił cały świat, nabił reputację, grał jak rasowy “spoceniec”. Następnie podszedł do gry bardziej jak uczony, skupiając się na aspektach fabularnych. Czytał wszystkie informacje, podsłuchiwał rozmowy postaci niezależnych, przyglądał się szczegółowo wszystkiemu, co niosło informację o otaczającym świecie i zdarzeniach. Przyznał, że druga opcja dała mu więcej przyjemności z gry. Niestety, okazuje się, że Diablo IV ma problematyczny endgame. Perspektywa trzymiesięcznych sezonów, których początek resetuje postępy i wszyscy zaczynają grę od nowa, nie zapowiada się kolorowo. Największe przewinienia Diablo:
- 50 przedmiotów specjalnych na premierę, ale ma się wrażenie jakby było ich mniej. Niektóre wypadają tylko dla konkretnej klasy. Nie można ich nawet przenosić między własnymi postaciami jeśli nie mają poziomu, który jest przypisany do przedmiotu.
- Mechanika Aspektów Legendarnych działa dobrze, ale umiejętności nie są równe. Niektóre są wyraźnie słabsze i nikt ich nie będzie używał.
- Blizzard zapomniał czym jest “świetna marchewka”. W Diablo II zawsze była szansa na świetny przedmiot, w Diablo IV to ta sama “stara marchewa”. Przedmioty są nijakie i podobne do siebie na każdym poziomie.
- System gwiazdek jak z gry mobilnej, bez znaczenia, wbija się sam przy okazji.
- Skomplikowanie wyglądające tabliczki rozwoju mistrzowskiego to blef. Wybory mają nieistotny wpływ na rozgrywkę.
- Zapomniano, że w Diablo najbardziej cieszą przedmioty, które się znajdzie. Bez nich postać gracza jest nikim.
Moi Drodzy Czytelnicy… jeżeli drop w grze, dla której wypadające z przeciwników przedmioty to podstawa, jest słaby, to jaką to daje motywację do grania? Mnie osobiście żadną. Jesteśmy już po ExileConie, na którym zaprezentowano początkową zawartość dla Path of Exile 2. Tam na dzień dobry dostaniemy 700 typów wyposażenia.
Recenzje negatywne – weterani gatunku czują niesmak
Przejdźmy zatem do ostatniej grupy graczy, która wyróżnia się wysokim poziomem niezadowolenia z nowej produkcji Blizzarda. Oglądałam materiały, w których pomyje lały się strumieniami, ale udało mi się wydobyć dwa uzbrojone w mocne argumenty. To coś, czego zabrakło poprzednikom, ponieważ stwierdzenie, że “gra jest fajna, bo fajnie się komuś gra” to zdecydowanie dla mnie za mało.
Kiszak – “Ostatnia Recenzja Diablo 4 Której Potrzebujesz”
Chociaż materiał Kiszaka zaczyna się dosyć niewinnie, to bardzo szybko zaczyna nabierać tempa. Fala goryczy wzbiera z każdą minutą. Najpierw słuchamy o grafice: jest poprawna, ale nie wybitna. Gra nie wyróżnia się niczym szczególnym. Jako problem zostaje wymieniona wysoka powtarzalność modeli przeciwników. Lokacje niczym się od siebie nie różnią. Miasto spowite śniegiem ma taki sam plan jak miasto portowe pustyni. Wszystko na jednym schemacie. Ratują jedynie perfekcyjnie wykonane obiekty sakralne – jakość fresków, ikon i rzeźb jest zadowalająca. Ponownie docenione zostają cinematiki, ale niestety są ledwie dwa. Inaczej sprawa się ma z cutscenkami, które choć w większości poprawne, to nie uchroniły się przed wadliwie pracującą kamerą i innymi problemami (np. znikające obiekty). Zachwalane są animacje walki. To najlepszy element gry, daje poczucie siły postaci i satysfakcję. Kiszak zwraca uwagę na zaburzacze klimatu:
- monotonia i te same przewijające się wszędzie potwory (z obserwacji stały schemat: mobek jako mięso armatnie, mobek magiczny/zasięgowy i mobek duży z większą ilością HP)
- nietypowe imiona postaci, np. Michał i Krystyna
- urocze pety do głaskania.
W zasadzie od tego momentu recenzent wspomina już tylko o rzeczach, które jego zdaniem zawiodły. I tak znajdziemy tu:
- drzewko umiejętności w formie patyka, czyli przesadnie rozciągnięte wizualnie, praktycznie bez bogatej zawartości
- źle zaimplementowane skalowanie świata, przez co paradoksalnie zdobywając poziom stajemy się słabsi
- item power – przedmioty wymieniamy cały czas, kupcy nie mają nic użytecznego, patrzymy tylko na ten jeden parametr
- brak identyfikacji klasowej – każda postać działa według tego samego schematu, nie wyróżnia się
- 160 dungeonów, ale wrażenie jakby było ich 6, tak bardzo są powtarzalne
- mało typów i ilości mobów, tylko 5 przeklejonych bossów i 3 bossy świata
- system reputacji w każdym regionie – nudny, a niestety niezbędny do odblokowania kolejnych punktów dla umiejętności
- nudne wyzwania typu: zabij 100 lub 10 000 kozłoludów itd.
- tylko przedmioty klasy rzadkiej i wyżej się liczą, reszta to złom
- brak systemu identyfikacji przedmiotów, wszystko widoczne od razu
- wbijanie maksymalnego poziomu jest nudne przez ogromną powtarzalność
- otwarty świat jest pusty i nie taki wielki jak się może wydawać
- wierzchowiec, który miał ułatwić podróż, a jedynie irytuje, ponieważ co chwilę napotykamy przeszkody, które zmuszają do zejścia z niego i czekania na cooldown.
To tylko część długiej listy gorzkiego rozczarowania. Ta recenzja to nie ostatnia jakiej mi było trzeba, a pierwsza. Czuję, że zaoszczędziłabym sporo czasu i sił. Na koniec Kiszak wystawia ocenę 4/10, czyli znacznie niższą niż większość osób, które oglądałam wcześniej. Dlaczego? Czyżby zaniżył notę dla zwykłego kaprysu? Nie, wszystkie podane przez niego bolączki są uargumentowane. Według tego gracza, coś poszło w bardzo złym kierunku, a jest to bezsprzecznie skok na kasę. Zaznacza też, że nadzieja wiązana z wprowadzeniem pierwszego sezonu, który poprawia i urozmaica rozgrywkę jest złudna. I jak widzimy po trzech miesiącach od premiery – faktycznie nic się nie zmieniło.
Dobrodziej – “Miałem ochotę wskrzesić Lilith i przeprosić”
Dobry materiał na podsumowanie, ponieważ Dobrodziej porusza kwestię, o której jest w zasadzie cały ten artykuł. My gracze, konsumenci, jesteśmy poszkodowani. Jesteśmy ofiarami odwiecznej wojny portali gamingowych i content creatorów o wyświetlenia. Niestety, w tej sytuacji ciężko stwierdzić kto jest tym dobrym, a kto złym. Dobrodziej to taka lepsza wersja Lilith, bo jest tu by nas wesprzeć, ale przynajmniej wiemy, że nie ma w tym ukrytego interesu (oprócz wyświetleń rzecz jasna). Jego opinia o Diablo IV nie jest pozytywna. Spędził w grze około 100 godzin. Dostrzega mało plusów i pękaty wór minusów. Za pozytywny uznaje powrót do mrocznej oprawy, ale grafika, choć momentami urokliwa, nie wytycza nowych standardów. Światło pracuje poprawnie, miejscami jest świetnie, ale wszędzie rzuca się w oczy ten sam odcień szarości. Niska różnorodność przeciwników, niby 120 typów podziemi, ale faktycznie tylko kilka. Porównuje te zabiegi do dyskietki z Pegasusa, która zawiera tysiąc gier, a tak naprawdę ledwie dziesięć. Fabuła, z początku intrygująca, okazuje się być opowiastką dla nastolaltków o przyjaźni i siłach zła. Jako “dwa grzechy główne” Dobrodziej wymienia itemizację i skalowanie świata (tak jak niektórzy przed nim). To jednak nie wszystkie przewinienia D4:
- przedmioty powtarzalne i bardzo podobne, najczęściej różnią się tylko item powerem – generuje to brak ekscytacji z dropa
- skalowanie świata w grupie – postać na poziomie 10 zadaje większe obrażenia przeciwnikom niż postać na 40 tuż obok
- brak wyzwań dla graczy zaawansowanych – gra jest dla osób, które mają mało czasu i chcą tylko bezmyślnie popykać
- “zakończenie jest chamskim wstępem do płatnego DLC”
- “płytkość głównych mechanik” – to tylko iluzja głębi, ale tak naprawdę nie wnosi niczego do rozgrywki.
Ocena końcowa to 4/10. Wcale mnie to nie dziwi. Po wielu przykładach, jakie Dobrodziej podał w swoim filmie, ja również mam dosyć. Czego konkretnie? Faszerowania graczy zawyżonymi notami 10/10.
ZAKOŃCZENIE
Bardzo, ale to bardzo bym chciała, aby tworzeniem recenzji zajmowały się osoby, które naprawdę mają wiedzę w danym temacie. Jestem nawet za wprowadzeniem specjalnych licencji recenzenckich, jeżeli tylko dałoby mi to gwarancję, że czytając lub oglądając taki materiał znajdę fachowe informacje. Minęły już prawie trzy miesiące od premiery Diablo IV i wbrew zapewnieniom oraz nadziejom niektórych recenzentów, pierwszy sezon nie zmienił znacząco gry. Zastanawiam się jak doszło do tego, że wystawiono początkowo tak wiele ocen 10/10? Jakim kryterium się kierowano? Sytuacje tego typu sprawiają, że moje zaufanie do portali gamingowych słabnie. Jaką mam obecnie pewność, że otrzymam rzetelną informację o interesującej mnie grze? Komu wierzyć? Czy gracze są skazani na sprawdzanie różnych źródeł, by podjąć dobrą dla siebie decyzję? Czy po prostu przyjdzie nam zdać się na własną intuicję?
Krytyka i niezadowolenie ze strony graczy jest czymś, co od zawsze motywuje twórców do ulepszania swojego produktu. Co się może stać gdy tego zabraknie? Gdy większość recenzentów zacznie chwalić produkt na wyrost, ignorując mniejsze i większe niedociągnięcia? Czy to może zachęcić twórców do przesuwania granicy jakości, do sprawdzania jak dużo jesteśmy w stanie zapłacić za mniej? Jestem pewna, że tak. W końcu rynek gier nie odbiega swoją specyfiką od innych branży. Producent zawsze szuka sposobów na zmniejszenie kosztów, a to odbija się na jakości. Pół biedy gdy płacimy grosze za słaby jakościowo produkt. Gorzej gdy reklamowany jest jako solidny, drogi, a okazuje się, że nie był wart funta kłaków. Z tego co widzę, Diablo IV nie jest wybitne tak jak to próbują przeforsować niektóre kręgi graczy. To już nie “król hack’n’slashy”, ale dawno przebrzmiała sława.
Trzeba jednak przyznać, że Diablo IV nie jest totalnie złe, bo sam zamysł ma ogromny potencjał. Niestety, poświęciłam wiele godzin na zgłębienie tego tematu i wiem, że nieprędko kupię nowość od Blizzarda. Argumenty osób oddanych gatunkowi i materiały, które sprawdziłam (a jest tego o wiele więcej niż w bibliografii), pokazują mi jednoznacznie, że to maszynka do robienia pieniędzy. Ogromna, przepłacona mobilka. Jeżeli chcę zmian na lepsze, a wiem, że może być o wiele lepiej (w materiale wideo puściłabym właśnie utwór z menu Baldur’s Gate 3) to niestety, ale jakoś swoje niezadowolenie muszę okazać. Najprostsza forma buntu to nie kupić gry, czyli Blizzard dostanie mniejszą nagrodę za swojego potworka. Jeśli jednak uważacie, że przesadzam i deweloper tego formatu wcale nie działa na naszą, graczy, niekorzyść, to zerknijcie na poniższy screen z wyczekiwanego Starfielda. Pre-premiera – zapłać więcej, aby zagrać wcześniej. Tyle z mojego narzekania, zostawiam Wam temat do własnych przemyśleń.
BIBLIOGRAFIA
- https://sjp.pwn.pl/slowniki/recenzja.html
- https://www.bryk.pl/jak-pisac/recenzja.pokaz-cale-opracowanie
- https://contentwriter.pl/jak-napisac-recenzje/ – najlepsza podpowiedź dla tych co nie wiedzą JAK pisać
- https://www.gry-online.pl/newsroom/diablo-4-recenzja-krol-powrocil-ze-schizofrenia/z725376 30 maja 2023
- https://www.metacritic.com/game/playstation-5/diablo-iv
- https://www.gry-online.pl/newsroom/diablo-4-endgame-co-mozna-robic-zalety-i-wady/zb25749
- https://www.gry-online.pl/newsroom/diablo-4-porusza-tematy-ktorych-sie-po-nim-nie-spodziewalem/z42574b
- https://youtu.be/HukrLKMCz1I 22 maja 2023 zwiastun z fabuły
- https://youtu.be/4hFcWqMcaIA 8 czerwca 2023 zwiastun popremierowy
- https://www.pcworld.pl/news/Bilety-do-piekla-w-przedziale-666-juz-dostepne-Sprawdz-gdzie-kupic-Diablo-4-najtaniej,442880.html cennik na wszystkich platformach
- https://dubbingpedia.pl/wiki/Diablo_IV pełna obsada polskiego dubbingu
- https://youtu.be/edFF5V67V8g Rock i Rojo recenzja 34 min – 17.06.2023
- https://youtu.be/TOQFu8zzU3E Piotr Maciejczak 23 min – 30.05.2023
- https://youtu.be/8i2q1mFxrLQ Rock ogląda Maciejczaka 40 min – 1.06.2023
- https://youtu.be/60OQlAe9Esc Piotr Maciejczak 200h później 12 min – 23.06.2023
- https://youtu.be/m4zk_1F7gW4 Zagrajnik 17 min – 23.06.2023
- https://youtu.be/AVZhFRvh_SY Borys i Rock 1h – 27.06.3023
- https://youtu.be/XBm4U3tUpG0 Old Gamer 89 42 min – 26.06.2023
- https://youtu.be/uGmar12xtxY CD-Action 40 min – 30.06.2023
- https://youtu.be/_dVqB4NS6m8 Kiszak 44 min – 17.06.2023
- https://youtu.be/miTmFjuVKus Dobrodziej 22 min – 14.06.2023